poniedziałek, 27 lipca 2015

If You Don't Know Where You Are Going, Any Road Will Get You There

Każdy z nas ma jakieś marzenia.
Jedni mają małe drudzy większe..
 Jedne są możliwe inne bardziej skomplikowane..
A jakie mam ja? 


























Cóż jest ich sporo.. na
 jedne muszę trochę poczekać, na inne zapracować, a na jeszcze inne zarobić. Ale od kilku tygodni mam wielką ochotę kupić bilet w jedną strone jak najdalej stąd i wyjechać zostawiając wszystko za sobą.. Muszę poukładać swoje życie w całość i przemyśleć wiele spraw. No ale nie okłamujmy się gdybym to zrobiła rodzice chyba by mnie zamordowali :D 

























Dlatego też cały wczorajszy dzień spędziłam w Tyńcu z Ania. Chodziłyśmy uliczkami których nie znałyśmy, spacerowałyśmy po 'plaży' na Kryspinowie, a ja robiłam zdjęcia.. cóż to ostatnie to jedna z niewielu rzeczy które, sprawiają, że przez chwile nic się nie liczy, skupiam się i myślę jedynie nad tym danym momentem, aby w jednej sekundzie uchwycić to co chcę, to coś co widzę ja, a czego nie widzą inni. 


























Zanim jednak dojechałyśmy do Tyńca czekała nas naprawdę dłuuuga droga do celu, ponieważ wysiadłyśmy kilka przystanków wcześniej.. więc tak na przyszłość zapamiętajcie
 jedno .. wbrew temu gdzie doradzą wam wysiąść znajomi nigdy ich nie słuchajcie :D inaczej skończycie jak my, pośrodku totalnego zadupia, bez domów i sklepów, wszędzie tylko lasy i łąki.. a i jelenie ;D 

A co z tego wszystkiego było najlepsze? Jeden jedyny autobus był dopiero za 40 minut.. po prostu świetnie, niedziela idealna :D ale na szczęście zawsze znajdę jakieś rozwiązanie z każdej sytuacji .. albo to rozwiązanie znajdzie mnie i na szczęście znalazło :D po 15 minutach siedzenia pod przystankiem zostałyśmy spytane o podwiezienie z czego głupie my oczywiście skorzystałyśmy.





 sweterek - New Yorker
spodenki - H & M




środa, 22 lipca 2015

London


Zamknęłam pewien rozdział by otworzyć nowy i zacząć wszystko od nowa.

Czy się udało ? Nie wiem.
Co jakiś czas to wszystko do mnie wraca.
Ale może tak właśnie ma być..


Prom w Dower

Mieliście tak kiedyś? Jesteście w jakimś miejscu po raz pierwszy w życiu i czujecie coś czego nie czuliście nigdy dotąd. Z jednej strony strach, bo nie jesteście pewni gdzie tak naprawdę się znajdujecie.. z dala od domu, z dala od rodziny i przyjaciół. Całkiem sami w tłumie ludzi, których nie znacie. Nie wiecie nawet, w którą stronę iść. Z drugiej strony jesteście szczęśliwi.. rozglądacie sie dookoła i myślicie 'chciałbym/chciałabym tu zostać'. Czujecie jakbyście już tu kiedyś byli, ale to nie możliwe. Czujecie pewną więź z tym miejscem.. większą niż z tym które tak dobrze znacie, w którym stawialiście pierwsze kroki, w którym zostawiliście wszystkie wspomnienia i wszystkich ważnych ludzi.. które było waszym domem. I nie rozumiecie czemu tak jest przecież to takie dziwne i nie logiczne, nie znacie tego miejsca, a jest dla Was czymś więcej niż to w którym spędziliście całe dotychczasowe życie.
Byłam w wielu nowych miejscach, kilka godzin, dni, a nawet tygodni i za każdym razem nie wyobrażałam sobie życie bez Krakowa. Kiedy wracałam do domu czułam ulgę. Tak było do moment, w którym nie postawiłam pierwszego kroku w Londynie. Dalej od domu nie byłam chyba jeszcze nigdy. Byłam tam zupełnie sama: bez rodziny, przyjaciół.. z osobami, które widziałam pierwszy raz na oczy.. nie wiedziałam o nich nic, nawet nie znałam ich imion. Mimo tego poczułam, że znalazłam miejsce, w którym mam wszystko.. nie mając praktycznie nic. Wraz z pierwszym krokiem postanowiłam zacząć wszystko od nowa. I udało się otworzyć nowy rozdział, a zamknąć poprzedni. Londyn miał być pewnego rodzaju odskocznią od szarej rzeczywistości która czekała na mnie w Polsce. Przez te kilka dni spędzonych z dala od domu miałam zapomnieć o złamanym sercu i wszystkich wylanych łzach.. jednak Londyn zamiast odskocznią okazał się skutecznym lekarstwem. Między innymi dzięki temu mam ogromny sentyment do Londynu i teraz nie wyobrażam sobie nigdy tam nie wrócić, a za kilka lat po prostu tam nie zamieszkać. 
Widok z London eye


Londyn nie był moim nowym rozdziałem, moim nowym rozdziałem był powrót do Krakowa, ale nie był też poprzednim, ponieważ zamknęłam go zaraz po przekroczeniu Polskiej granicy. 

W takim razie czym był?
 Wydaje mi się, że czymś w rodzaju prologu.
Wraz z pierwszym postawionym krokiem w Londynie rozpoczęłam nową opowieść. 
Zaczęłam budować nowe życie, naprawiając błędy poprzedniego.


Tower Bridge
bluza 'hipster' - new yorker
bluza ocieplana - reserved
spodnie - new yorker
 Big Ben
sweterek - bershka
bluzka - Tally Weijl



Fabryka M&M  ->






Muzeum figur woskowych madame  Tussauds
spodenki - h&m
bluzka - Tally Weijl
Sweterek - bershka